Postanowiłem dziś z roboty wrócić przez TPK - jak zwykle zgubiłem się chyba z 5 razy (stąd taki duży dystans w terenie). Już wczoraj czułem że kondycja jest do dupy dziś się to potwierdziło. Przy Dworze Oliwskim wyjechałem na asfalt bo już w bidonie susza i kolana zaczęły pobolewać.
Po urlopie i zwolnieniu (ospa) dziś pierwszy raz do pracy. Myślałem że w SPD wycisnę poniżej godziny. Niestety choroba plus brak jazdy przez prawie miesiąc dała o sobie znać, chociaż czas i tak i tak uważam za bardzo dobry.
Dzisiaj wracałem tak: Gdynia bulwar - podjazd w lesie do Orłowa - asfalt do Sopotu - ścieżka rowerowa do ZOO w Oliwie i LAS :) tam się zgubiłem raz potem drugi raz :) wyjechałem przy Auchan - potem wzdłuż jeziora Jasień i do domu.
Trasa super zwłaszcza w lesie ale jak się zgubiłem to trzeba było podchodzić pod jakieś góry bo albo drzewa powalone albo stromo jak cholera za stromo.
Wracając z pracy postanowiłem być romantyczny - kupiłem żonce czekoladę milka z nadzieniem pomarańczowym - po drodze zajechałem i z buziakami Jej wręczyłem. :) :)