Pojeździłem sobie troszkę po TPK - normalnie tragedia - podczas omijania jednej z wielu kałuż cudem udało mi się nie spierdzielić w jakiś wąwóz na dole którego było jakieś bajoro z wodą. Okupiłem to za to wpierdzieleniem się w ww. opisaną kałuże. Rower utytłany na maxa - właściciel też :) :) koniec wyprawy trza było wracać. :)
Dzisiejsza trasa to szutry, ubity piach, lekkie błotko. Otomin-Kolbudy-Sulimin-Niestępowo-Otomin-Gdańsk Testowałem wczorajszy zakup z decathlonu: 1) rękawiczki 49,99 zł - w porównaniu z moimi dotychczasowymi to niebo a ziemia. 2) spodenki przecenione z 120 na 60zł - normalnie czułem się jak na jakieś kanapie :) Zobaczymy jak długo będzie tak miło.
Postanowiłem dziś z roboty wrócić przez TPK - jak zwykle zgubiłem się chyba z 5 razy (stąd taki duży dystans w terenie). Już wczoraj czułem że kondycja jest do dupy dziś się to potwierdziło. Przy Dworze Oliwskim wyjechałem na asfalt bo już w bidonie susza i kolana zaczęły pobolewać.
Po urlopie i zwolnieniu (ospa) dziś pierwszy raz do pracy. Myślałem że w SPD wycisnę poniżej godziny. Niestety choroba plus brak jazdy przez prawie miesiąc dała o sobie znać, chociaż czas i tak i tak uważam za bardzo dobry.
Dziś z Żonką i młodszym synkiem pojechaliśmy do Ciotki na działkę do Grzybowa (obok Kościerzyny). Troszkę na rybach z Ojcem i Wujkiem, później grill, również udało się Żonkę namówić na kilka km na rowerku. SPD plus Spece pięknie się sprawują :) :) niestety kondycja do dupy :( dodatkowo boli mnie biodro i kolano :( Pozdrowionka