Dzisiaj pojechałem na MTB Tour Gdańsk edycja 1. I tyle jeśli chodzi o zawody. beznadzieja, beznadzieja, beznadzieja tak w 3 słowach określę swój start. Po pierwsze jestem totalnym amatorem i startowałem bez SPD - takie starty są bez sesnu. Nie spodziewałem się podium, kwiatów, medali, wywiadów - ale jak zobaczyłem pierwszy podjazd a potem drugi to po pierwszym kółku myślałem że zwymiotuję z wysiłku. W zawodach były 4 kółka - po 3 organizatorzy mnie uratowali :)
Chciałem jeszcze napisać: szacun dla juniorów z Bytowa. Oni chyba jeżdżą całymi dniami. Nawet mi się nie śniło że można tak szybko podjeżdżać i zjeżdżać. :)
Wyskoczyłem do sklepu po spinkę - Pan od razu zamontował także teraz już nic mnie nie powstrzyma przed dokładnym wyczyszczeniem sprzętu. Chciałem jeszcze kupić sztycę 400 ale nie mieli, więc dalej jeżdżę na tym co mam - fabrycznej 350. Jeszcze muszę podjechać na stację benzynową żeby sprawdzić PSI w oponach bo chyba za dużo spuściłem - ale w porównaniu z prawie 4 BAR teraz jeździ się zajebiście.
Trasa typowo asfaltowa: Gdynia - Sopot wzdłuż morza - Gdańsk ul. Gen. Hallera - Dworzec PKS - Kaszubska - Jabłoniowa - mieszkanko.
Droga prawie cały czas lekko lub mocniej pod górkę także czas niezły, chociaż mógłby być lepszy gdyby nie fakt iż w Gdańsku zacząłem grzebać przy przerzutkach i nie dało się szybciej jechać.
Pozdrawiam Koleżankę na czarnym rowerze która śmigała aż miło było patrzeć. Michał.
Ponieważ ostatnio jeździłem mało lub bardzo mało, postanowiłem dziś do roboty pojechać rowerem. Nastawienie mega pozytywne, nawet pobudka o 05:00 rano nie zniechęciła mnie do jazdy. Założyłem kalesony brubecka i spodenki z Lidla :)
Doszedłem do wniosku że spodenki z wkładką muszą być obcisłe bo inaczej wszystko się przesuwa i jeździ się nie wygodnie. Druga sprawa to taka że są to moje pierwsze spodenki z wkładką i nie mam tak na prawdę żadnego punktu odniesienia.
Żonka na moją prośbę zakupiła mi spodenki z lidla za 45 ziko :) z wkładką coolmax. Jazda troszkę wygodniejsza niż na gołym dupsku. Ważniejsze było to że dobiłem do 200 km w miesiącu kwiecień. Niestety obowiązki rodzinne i praca nie pozwalają na razie na więcej :(
Pośmigałem chwilkę po Otominie i pobliskich lasach TPK. Dzięki Koledze Fludiemu :) udało się super ustawić przerzutki i teraz pięknie chodzą na podjazdach :)
Znów się wybrałem na mała wycieczkę do 3Miejskiego PK i znów cholera się zgubiłem. W 2h zamiast zrobić minimum 50km to zrobiłem tylko 35 :( Jeździłem po jakiś drużkach rozkopanych przez traktory i co chwila musiałem przenosić rower przez ścięte drzewa - normalnie tragedia. Później jak już wjechałem na "normalne trasy" to już poszło troszkę szybciej.
Z Gdyni do Sopotu - dalej nad plaże i BRUKOWĄ BEZNADZIEJNĄ ścieżką rowerową do Gdańska. Na koniec Sopotu ścieżka już idealna - można cisnąć ile fabryka dała. W Gdańsku skręciłem w Gen. Hallera i prościutko do Opery Bałtyckiej dalej do dworca PKP i ul Kartuską na samą górę do domku.
Czas dłuższy bo trasa ciągle pod górkę.
W domku rower wrzuciłem od razu do wanny i lekko przemyłem. resztę posprzątam już na balkonie.
Teraz Żałoba Narodowa. Wyrazy współczucia dla Rodzin ofiar. [*]